Dentysta – sadysta…

9/10 dzieci w Polsce ma próchnicę. W porównaniu do statystyk światowych – 3/10 dzieci ma próchnicę. Właśnie słyszałam audycję na ten temat w radiowej Trójce. Statystyki przerażające. Dlaczego rodzice nie uczą dzieci nawyku mycia zębów? Przecież te nawyki odbiją się na ich późniejszym życiu no i kondycji zębów. Co do własnych przeżyć dentystycznych z lat młodości pamiętam dentystę-sadystę. Borowanie i wyrywanie zębów bez znieczulenia było na porządku dziennym a w dodatku zero podejścia do dzieci.

Mój strach nie miał końca. Przerażenie towarzyszyło mi wiele lat, każde kolejne doświadczenia – czy to z paniami dentystkami czy panami były podobne. Dodam że od początku rodzice fundowali mi wizyty w prywatnych gabinetach – jak widać nawet to że płaciło się za usługi z własnej kieszeni nie gwarantowało ludzkiego podejścia do pacjenta.

Kiedy zmieniło się moje podejście? Gdy na krzywych, wampirzych ząbkach pojawił się stały aparat. Zawsze wstydziłam się swoich zębów – a od momentu ich „odrutowania” poczułam że tak łatwo jest coś z tym zrobić. Efekty do dzisiaj mnie zachwycają, a w konsekwencji udało mi się znaleźć świetnego dentystę – zawsze uśmiechnięty, z poczuciem humoru, świetna pani asystentka, i nawet gdy próbuję coś powiedzieć na fotelu – brzmi to mniej więcej jak: sotamupaasychaac (tłumaczenie: co tam u pana słychać) – zawsze mnie zrozumie. Poza tym śpiewa mi piosenki, opowiada kawały, czas leci super szybko i przyjemnie, a ostatnio… po raz pierwszy udało mu się mnie namówić na naprawianie zęba bez znieczulenia. Nie bolało! – serio! w co do dzisiaj nie wierzę… a jednak to możliwe. Za miesiąc idę na przegląd do pana Jacka i już doczekać się nie mogę.

Grunt to dobra atmosfera – sukces gabinetu gwarantowany. Chociaż na dźwięk wiertarki to już do końca życia będę mieć ciarki na plecach…